ptaszek kiwi.
9 grudnia 2015
ulubieńcy listopada.
Hourglass Ambient Lighting Edit Pallete - Ile czasu zajmuje Wam zwykle wykorzystanie karty podarunkowej? W moim przypadku minął miesiąc zanim stwierdziłam, że swoją otrzymaną na urodziny chcę wydać na coś co zawsze chciałam przetestować, a co na co dzień nie jest na moją kieszeń. Kandydatów było wielu, padło na ostatnio notorycznie polecaną przez blogerki paletkę firmy Hourglass. W jej skład wchodzą trzy rozświetlające pudry do twarzy, dwa róże i jeden bronzer. Odkąd mam ją w swoje kosmetyczce nie było dnia w którym bym jej nie użyła i nie wygląda na to, żeby którykolwiek z produktów miał się szybko skończyć. Przy tak wysokiej półce cenowej nie będę próbowała nikomu wmówić, że to najlepszy produkt świata (na pewno ma swoich tańszych zamienników), ale jeśli w tym roku wasz Święty planuje być szczodry, ta paletka jest bardzo dobrym kandydatem na prezent.
Krem pod oczy Resibo - Powiem krótko: wart wszystkich pieniędzy i entuzjastycznych recenzji. Działanie widać już od pierwszego użycia, skład jest cudownie naturalny, a sama marka polska. Jedynym minusem może być cena, ale uwierzcie, efekty jakie daje ten kosmetyk w pełni to wynagradzają.
Balsam do włosów przeciw wypadaniu z olejkiem łupianowym, Green Parmacy - "Przypadkowy bohater", impulsywnie wrzucony do koszyka w Rossmanie podczas listopadowej wizyty w Polsce. Nie wiem jak wpływa na wypadanie, ale użyty jako odżywka do mycia włosów na długości sprawdza się genialnie. Moje włosy (którym twarda londyńska woda nie służy zupełnie) odzyskały dawną miękkość i sypkość.
A co u was kosmetycznie (i nie tylko) było hitem w listopadzie?
5 kwietnia 2013
a handful of memories.
Cierpię na ciężki przypadek nostalgii i manii pamiątek - wszystko, co można przywieźć z podróży i zatrzymać na pewno nie zostanie przeze mnie wyrzucone. Kubki już nie mieszczą się na mojej kuchennej półce, z każdego odwiedzonego przez siebie albo znajomych/rodzinę miejsca muszę mieć magnes (i bywam potwornie wybredna przy wyborze "tego właściwego") a po moim warszawskim mieszkaniu i rodzinnym domu walają się różnej maści bilety. Znad Morza Czarnego przywiozłam sobie maleńką muszelkę, a wcześniej przez 2 tygodnie w mojej walizce podróżował kasztan, który spadł mi na głowę w Budapeszcie. Ten post będzie jednak o jeszcze innym elemencie mojego zbieractwa - zamiłowaniu do zdjęć.
W dobie cyfryzacji fotografii nadal największą wartość ma dla mnie zdjęcie, które mogę trzymać w ręku. Stąd też chciałam Wam się dziś pochwalić czymś, co pieszczotliwie nazywam Tablicą Przyjaciół i Innych Fajnych Rzeczy. Magnetyczna tablica wisi w moim mieszkaniu już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno udało mi się ją zaaranżować w sposób z którego jestem najbardziej zadowolona. Wprawdzie gdybym chciała powiesić na niej wszystkie moje zdjęcia, musiałaby co najmniej potroić swoją wielkość, ale nawet ten mały ułamek pamiątek przywołuje na moją twarz uśmiech :)
Dwie zimy temu w prezencie imieninowym dostałam polaroida - Fuji Instax Mini 7S - i od tamtej chwili targam go ze sobą przy niemalże każdej możliwej okazji, często wzbudzając konsternację znajomych, z którymi ciągle chcę sobie robić zdjęcia. Mimo to sam aparat wywołuje u innych dużo zainteresowania i niemalże dziecięcej radości :) Materiały do niego kupuję na allegro u tego sprzedawcy.
Natomiast moje instagramowe poczynania powołałam do życia dzięki instadrukowi. Skorzystałam z opcji minidruków i teraz trochę żałuję, że nie poszłam w kwadraty albo memoprinty, ale z pewnością jeszcze kiedyś skorzystam z ich usłuch, szczególnie, że z każdym dniem jestem coraz mniej obrażona na fotografowanie telefonem ;)
A jak to jest u Was? Zbieracie pamiątki? Jeśli tak, jakie?
W dobie cyfryzacji fotografii nadal największą wartość ma dla mnie zdjęcie, które mogę trzymać w ręku. Stąd też chciałam Wam się dziś pochwalić czymś, co pieszczotliwie nazywam Tablicą Przyjaciół i Innych Fajnych Rzeczy. Magnetyczna tablica wisi w moim mieszkaniu już od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno udało mi się ją zaaranżować w sposób z którego jestem najbardziej zadowolona. Wprawdzie gdybym chciała powiesić na niej wszystkie moje zdjęcia, musiałaby co najmniej potroić swoją wielkość, ale nawet ten mały ułamek pamiątek przywołuje na moją twarz uśmiech :)
Dwie zimy temu w prezencie imieninowym dostałam polaroida - Fuji Instax Mini 7S - i od tamtej chwili targam go ze sobą przy niemalże każdej możliwej okazji, często wzbudzając konsternację znajomych, z którymi ciągle chcę sobie robić zdjęcia. Mimo to sam aparat wywołuje u innych dużo zainteresowania i niemalże dziecięcej radości :) Materiały do niego kupuję na allegro u tego sprzedawcy.
Natomiast moje instagramowe poczynania powołałam do życia dzięki instadrukowi. Skorzystałam z opcji minidruków i teraz trochę żałuję, że nie poszłam w kwadraty albo memoprinty, ale z pewnością jeszcze kiedyś skorzystam z ich usłuch, szczególnie, że z każdym dniem jestem coraz mniej obrażona na fotografowanie telefonem ;)
A jak to jest u Was? Zbieracie pamiątki? Jeśli tak, jakie?
9 maja 2012
21 grudnia 2011
a very merry Christmas.
chair pillow / Saturday mug / reindeers bowl: home&you | bag: romwe.com
tags:
różności
Subskrybuj:
Posty (Atom)